tantany

Arequipa

W Arequipie, tzw. białym mieście, spędziliśmy ponad 10 dni. Z dużych wysokości (Puno) zjechaliśmy na 2325 metrów. Mieszkaliśmy kawałek od centrum na nowym osiedlu bardzo przypominającym nowe osiedla w Polsce. Najważniejsze było, że zaraz obok bloku był plac zabaw, a dwie ulice od osiedla wielki park, w którym były różne cuda dla dzieci w tym trampoliny, zjeżdżalnie, domki itp. itd. Raj dla dzieci. Wstęp to symboliczna opłata 50 centów (ok 60 groszy). Bardzo fajny pomysł, bo park jest czysty, ogrodzony i zadbany, a dziecko i rodzice zadowoleni.

Arequipa to piękne miasto, położone w otoczeniu gór Cordillera Volcanica, w tym w otoczeniu trzech wulkanów Pichu Pichu, Chachani i el Misti, który miał okazje zwiedzić Tomek (link). Wulkany pięknie otaczają miasto – z każdej strony można je oglądać, podziwiać – niczym śpiących strażników miasta.

Arequipa to drugie lub trzecie (tutaj toczy się mały spór o to z Trujillo) miasto pod względem wielkości w Peru. Nazywana jest białym miastem ze względu na architekturę – większość jej starej części zbudowana jest z białego tufu wulkanicznego tzw. sillar (w regionie go nie brakuje, jest tu mnóstwo wulkanów).

Miasto jest dobrym miejscem wypadowym do wielu ciekawych miejsc w tym słynnego kanionu Colca. Niestety nie mieliśmy okazji się tam wybrać – Tomek wybrał Misti, a ja miałam już bilet na autobus, ale przez strajk, który paraliżował wszystkie drogi w mieście i dziwne przeczucie, że nie powinnam jechać – zostałam z chłopakami – coż, trzeba zostawić sobie coś na następny raz ;). Spróbowałam za to raftingu – całkiem ciekawe doświadczenie. Koło Plaza de Armas znajduje się ciekawa restauracja – prawdziwa kuchnia Inków. Tylko tutaj ceviche podaje się bez limonki, bo jak mówi właściciel limonka została sprowadzona do Ameryki Poludniowej przez Hiszpanów, którzy z kolei sprowadzili ją z Afryki – nie jest to więc owoc Inków. Co ciekawe każde danie jest przygotowywane w „swoim” garnku, które ma swoje imię – to z szacunku do ludzi, którzy tutaj jedzą, bowiem wegetarianin nie powinien jeść z garnka, w którym było gotowane np mięso.

Słynne jest również zbudowane przez hiszpanów Convento de Santa Catalina. Jezuicki zakon wielkości małego miasta – śmiało można powiedzieć ,że to takie miasto w mieście. W czasach hiszpańskiego panowania, każda druga córka ważnych notabli w mieście stawała się automatycznie zakonnicą. Był to rodzaj oczyszczenia całej rodziny z grzechów toteż córka nie mogła powiedzieć, że nie zostanie zakonnicą – była to jej powinność. Co ciekawe wstęp do konwentu miały tylko najbogatsze rodziny – koszt jaki musiały zapłacić był bardzo wysoki. W zamian za pieniądze rodzina mogła kupić córce lepszy pokój, a nawet wprowadzić do konwentu służącego… Cały konwent pomalowany był na kolory odbijające słońce – niebieski lub czerwony uzyskiwany z naturalnych barwników. Architektura i rozmach z jakim budowano to miasto w mieście robi wrażenie. Taki mały wycinek. Zakonnice rozpoczynały takim nowicjatem w okolicach 12-13 lat. Następnie składały śluby, obcinały włosy, które ofiarowywały w darze Chrystusowi czy Maryi (ozdabiano nimi statuły) . Oczywiście nie mogły wychodzić – dostawały się do czegoś co przewodnik określił jako „Golden Jail” – takie złote więzienie. Obecnie zakonnice mogą wejść do konwetnu z własnej woli i jest ich kilkadziesiąt.

Niedaleko Plaza znajduje się muzeum Santuario Andinos gdzie można zobaczyć słynną Juanitę (o tym pisałam tutaj Juanita).
W dniach 12-14 maja w Arequipie miał miejsce strajk dotyczący planu budowy kopalnii (bodajże miedzi) Tia Maria w dolinie Tambo. Rząd chce otworzyć kopalnie miedzi w dolinie, która zanieczyści całą dolinę i uniemożliwii kultywowanie ziemi w tych rejonach. Atmosfera napięta. W powietrzu powiewają flagi z walczącym Che. Ludzie krzyczą. Padały mocne słowa w kierunku prezydenta. W informacji turystycznej straszyli nas, że w ciągu strajku nie możemy wyjechać z miasta – że to niebezpieczne ale i niemożliwe, bo wszystkie drogi są zablokowane. Chcieliśmy przesunąć nasz wyjazd z białego miasta o dwa dni, bo nie wiedzieliśmy czy damy radę wyjechać, ale jak się potem okazało w drugi dzień strajku, drogi na południe kraju były przejezdne. Przed odjazdem musieliśmy zasłonić wszystkie firanki w razie gdyby ludzie rzucali kamieniami w okna – rzeczywiście na drogach było widać ślady walki w postaci zerwanego asfaltu czy kamieni wielkości głowy Aleksa…

Z Arequipy udaliśmy się do Chile. Chcieliśmy zobaczyć Aricę, o której dużo opowiadała nam nasza dobra znajoma Pamela, obecnie Gdańszczanka. O tym w następnym poście 🙂

Informacje praktyczne dla zainteresowanych:
Zorganizowana wycieczka na wulkan El Misti (w tym namiot, kolacja, śniadanie, ubranie, przewodnik) -220 soli + soli 20 soli za buty . Ciekawostka: cena wyjściowa 250 dolarów, 280 peso, 250 peso – zależy od biura podróży, pamiętajcie – wszędzie trzeba się targować 🙂

Museo Santuario Andinos – 20 soli, plus napiwek dla przewodnika

Convento de Santa Catalina – 40 soli + 10 dla przewodnika
Autobus Arequipa – Tacna (ostatnie miasto w Peru przed granicą) – 30 soli (ok 6 godzin)
Tacna – Arica – ok 1,5 godziny, 12 soli (1 sol – ok 1,20 zł)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *