Posted from Pasto, Narino, Colombia.
Ostatnie dwa tygodnie spędziliśmy w Quito. Stolica Ekwadoru będzie kojarzyła nam się z przyjemną pogodą – w słońcu bardzo ciepło, natomiast zaraz gdy słońce zajdzie – chłodne, rześkie powietrze. To wszystko dzięki położeniu na wysokości ponad 2800 m.n.p.m. Dookoła miasta piękny krajobraz – góry. W mieście dużo parków i palm. Stare miasto bardzo klimatyczne, jednak brakuje trochę życia – na głównych placach nie ma zbyt wielu knajpek, kawiarni. W Quito w każdym miejscu można spotkać sprzedawców handlujących dosłownie wszystkim: od śrubokrętów, przez napoje energetyczne, owoce, zupy, tradycyjne napoje, soki owocowe, po najlepszy popcorn w karmelu jaki jadłam – Popetas (ogólnie nie przepadam za popcornem,ale ten jest przepyszny, więc koniecznie trzeba go spróbować podczas podróży do Kolumbii czy Ekwadoru:)). Bardzo częstym widokiem jest handlująca kobieta z dzieckiem w chuście na plecach. Będąc mamą wulkanu energii zastanawiam się jak to jest możliwe, że te wszystkie dzieci w wieku Aleksa albo śpią albo siedzą grzecznie koło mamy.. Nie rozumiem. Często kupujemy coś od matek, mimo że wydaje nam się, że cena, którą oferują jest zawyżona, jednak nie mamy serca się handlować widząc obok malutkie dziecko. Oprócz sprzedawców w mieście jest mnóstwo osób, które zajmują się czyszczeniem butów.
W mieście osoby z wyższej sfery to rzadki widok. Szczerze mówiąc tylko raz widziałam kobietę ubraną w marynarkę. Możliwe, że nie trafiliśmy na dzielnicę biznesu.
Ostatnio widziałam w Internecie zestawienie najtańszych do życia miast. Quito znajdowało się na 8 miejscu. Szczerze mówiąc nie wiem czy to zestawienie jest zgodne z prawdą, może w innych ekwadorskich miastach jest taniej, oto przykładowe ceny (walutą jest dolar amerykański) w stolicy:
– Duży kubek owoców na ulicy – 1,50 dolara
– Popcorn Popetas 25 g – 25 centów
– Obiad tzw menu del dia czyli menu dnia – zależy od restauracji czy baru, ceny zaczynają się od 2.25 dolara, my jedliśmy w wegetariańsko chińskiej restauracji – 3,50 dolara za obiad, małą zupę, ciasteczko i sok (dalej od centrum można znaleźć coś od 2 dolarów). Co ciekawe, w wegetariańskich barach jest taniej (jest ich niestety bardzo mało póki co, Ekwadorczycy są mięsożerni)
– Kawałek małej pizzy – 2 dolary
– kawa w kawiarni – od 1,80 do 4 dolarów
– Soczek ze słomą – ok 0,50 dolara
– Owoce – dosyć tanie, ciekawostką jest to, że w warzywniakach sprzedawcy nic nie ważą tylko liczą w pamięci i podają cenę, na początku myśleliśmy, że to pewnie tylko dla gringo, ale jednak nie – wszyscy są obsugiwani tak samo
– wjazd na TeleferiQo – 8 dolarów za osobę, dziecko od 18 miesiąca płaci ok 6 dolarów
– autobusy – od 0,15 do 0,25 dolara
– twaróg 250 g – 2,50 dolara
– mleko w woreczku 1 l – 0,75 dolara
– chleb tostowy pełnoziarnisty – 2 dolary
– masło, mała kostka – 1,50 dolara
– jajka – 1 sztuka 0,12 dolara
– duża coca cola 2 l – 2 dolary
– rzeczy dla małych dzieci typu pieluchy, chusteczki, kaszki, mleko – droższe niż w Polsce, zależy oczywiście od firmy
Po drodze do Kolumbii odwiedziliśmy miasteczko słynące z największego targu w Ameryce Południowej – Otavalo. Przy okazji mieliśmy szczęście trafić na obchody dnia Słońca. O tym napisze Tomek.
Teraz jesteśmy z powrotem w Kolumbii. Niestety utknęliśmy w Pasto. Wczoraj wieczorem pojechaliśmy na dworzec autobusowy będąc pewnym, że dostaniemy bilety na autobus do Popayan. Na miejscu było mnóstwo osób, okazało się, że biletów brak. Żaden przewoźnik nie potrafił powiedzieć wprost czy podstawi dodatkowy autobus, więc ludzie koczowali i czekali. My daliśmy sobie 1,5 h, po czym wróciliśmy do hostelu. Tomek z Aleksem poszli upolować bilety na dziś, mam nadzieję, że pójdzie uda im się 🙂
Dzisiaj szaleństwo – mecz Kolumbia vs Urugwaj. Będziemy kibicować!