Posted from Cali, Valle del Cauca, Colombia.
Obiecałem mojej koleżance Monice, że wyślę jej pocztówkę – nie żadnego maila tylko prawdziwą pocztówkę – taką, która dojdzie za 2 tygodnie, ze znaczkiem, pozdrowieniami i będzie można ją zawiesić na tydzień na lodówce.
Od przyjazdu do Kolumbii szukałem pocztówek.
W Medellin, Cartagenie czy Santa Marcie – mimo, że są to miejsca dość turystyczne w sklepikach z pamiątkami trudno było znaleźć kartkę. Trochę mnie to zastanawiało – ale ok może nie szukałem zbyt wytrwale. Przełom nastąpił w Cali gdzie w hostelu zobaczyłem w gablocie pocztówkę. Całe 1000 peso – już drugiego dnia poprosiłem żeby Roman (manager hostelu) doliczył mi ten wydatek do rachunku za piwko. Proszę o znaczek i niespodzianka… w Kolumbii nie ma takiej instytucji jak poczta. Pytałem kilku osób – żeby sprawdzić czy ktoś nie próbuje mnie zrobić w bambuko, ale każda podkreślała, że nie istniej coś takiego jak poczta. Są kurierzy, jest western union do przesyłania pieniędzy i paczek ale poczty – nie. Dziwne prawda?
Ciekawe czy w innych krajach Ameryki Południowej jest podobnie (zobaczymy w Ekwadorze).
Żeby nie zostawić Moniki na lodzie – pocztówka została kupiona i zostanie dostarczona osobiście.
Sa jeszcze gołębie, statki z bananami i wracający przedwcześnie kibice np. Hiszpanie 😉
hehe o kibicach z hiszpanii nie pomyślałem a to byłby dobry trop 🙂
Też miałem z tym problem, ale okazało się, że pocztówkę do Polski można wysłać w 4-72 (4-72.com.co) i to całkiem tanio – 3100. Kartka doszła po miesiącu 🙂