Dzisiaj graliśmy w bardzo popularną w Kolumbii grę – Tejo. Dowiedzieliśmy się o niej od koleżanki z Niemiec – Pia zapisała adres ‚klubu’ poleconego przez lokalnego taksówkarza i razem wybraliśmy się zobaczyć o co chodzi. Zasady gry nie należą do skomplikowanych i już po chwili mogliśmy zacząć grać. Polega ona na rzucaniu kawałkiem metalu do wypełnionej gliną tarczy. Osoba, która trafi w jeden z czterech wypełnionych prochem trójkącików zdobywa punkty dla swojej drużyny. Nie można tego pominąć, ponieważ celnemu rzutowi towarzyszy głośna eksplozja. Gra została prawdopodobnie wymyślona przez rdzennych Indian zamieszkujących tereny obecnej Kolumbii. W 2000 roku została oficjalnie ogłoszona narodowym sportem. Kolumbijczycy grają na punkty, kto wygrywa dostaje piwo :). Swoją drogą – bardzo ciekawe miejsce poza centrum miasta, niestety nic dobrego nie zjedliśmy – serwowali jedynie mięso!
Aleks oczywiście siedzieć w miejscu nie potrafi, zaczepiał koguta i wszystkich ludzi dookoła, oczywiście nie obyło się bez ‚Que ojos lindos tiene, oprócz biegania trochę potańczył i pojechaliśmy do domu wyspać się przed wycieczką do oddalonej o 50 kilometrów od Bogoty Zipaquiry.
Jeśli ktoś ma ochotę poczytać coś więcej o Tejo, oto link: http://facet.interia.pl/po-godzinach/news-tejo-eksplozje-piwo-i-swietna-zabawa,nId,1069888
i znowu, nawet jak obdrapane, to i tak kolorowe (ściany)…hm..chyba sie powtarzam 😛 Ale mam wrazenie, oglądajac zdjecia, ze Kolumbia jest cała skąpana w barwach. Pozdroofki