tantany

Bogota – pierwsze wrażenia

Po 10 godzinach lotu meldujemy się na lotnisku El Dorado. Aleks zaraz po wylądowaniu zdecydował się uciąć sobie drzemkę, więc odprawę i odbiór bagaży udało się przejść w spokoju (nikt nie podrzucił nam niczego – na szczęście chociaż kiedy przechodziliśmy obok uroczo wyglądającego labradora kontrolującego bagaż – serce podchodziło do góry) . Wzięliśmy taksówkę i pojechaliśmy do naszego mieszkania. Ruch na ulicach przypominał trochę ruch w Maroku – czyli kto większy ten ma więcej do powiedzenia, kierunkowskazów używamy tylko w sytuacjach naprawdę awaryjnych, a uczestników ruchu informujemy o naszej obecności klaksonem… W 25 minut dojeżdżamy z lotniska przez strefę wysokich budynków do naszej dzielnicy  La Macarena. Szybkie rozpakowanie i pierwsza niespodzianka – nie mamy niczego do jedzenia nawet dla Aleksa. Na szczęście lokalne sklepiki  (podobnie jak w Hiszpanii – sklep z podstawowymi produktami + bar w jednym) w La Macarena są otwarte długo po zmroku, który zapada tutaj w okolicach 18-18:30.

Sobota minęła nam szybko (o ile my przestawiliśmy się na nowy czas bez większych problemów to z naszym Chłopcem jest taki problem, że o 2 obudził się i nie chciał nawet mowy o spaniu – ostatecznie musieliśmy się zmieniać i padł dopiero ok 5. Podobnie było dnia następnego – miejmy nadzieję, że w końcu zrozumie, że tutaj czas jest przestawiony o 7 godzin . Zakupy w supermarkecie – owoce, adapter do gniazdka (w Kolumbii działają gniazdka 110 v – ładowanie czegokolwiek trwa 2 razy dłużej ), pieluchy.

Ogólnie Bogota to (po 2 dniach pobytu):

  • 2640 m nad poziomem morza – w niedziele udaliśmy się na przejażdżkę kolejką do sanktuarium Montserrate, które znajduje się rzut beretem od naszej dzielnicy i jest na wysokości 3152 m czyli jakieś 600 metrów wyżej niż Rysy
  • 6,7 – 7,5 miliona mieszkańców (zależy dokąd liczyć granice ) w każdym razie bardzo dużo ludzi, co czuje się na ulicach, szczególnie podczas weekendu
  • kontrasty – jak w każdym wielkim mieście bezdomni obok salonów luksusowych samochodów
  • monumentalne, wielkie budynki (mimo wszystko jakoś wpisujące się w krajobraz) obok fajnej, klimatycznej pokolonialnej zabudowy
  • policjanci na każdej większej ale i mniejszej ulicy – pomocni, uśmiechnięci na przywitanie podają rękę (a w drugiej mają pistolet) mówiący, które rejony są ok, a w które lepiej się nie zapuszczać będąc gringo.
  • owoce, soki na ulicach – każda większa ulica ma co kilkadziesiąt metrów obwoźny straganik, na którym kupić można papierosy na sztuki, świeże soki z owoców (super sprawa – cena ok 2-3 zł) , koktajle, kukurydzę , chipsy, smażone banany
  • telefon na minuty – praktycznie na każdej ulicy jest ktoś kto oferuje za 20-30 gr rozmowę telefoniczną rozliczaną na minuty . Czyli taki Pan/Pani ma telefon na sznureczku, z którego możemy sobie zadzwonić i po rozmowie uiścić opłatę. Takie żywe budki telefoniczne – nie próbowałem. ale obiecuje spróbować

A i ciekawa kwestia na koniec – obecny prezydent miasta chcąc oddać miasto ludziom w każdą niedzielę (a może tylko w niektóre – tego nie wiemy na 100%) zamyka ruch na głównej ulicy Carrera 7 i oddaje ją ludziom – stąd masa biegaczy, handlarzy wszystkim co popadnie, rowerzystów rolkarzy na głównej ulicy miasta. Wszystko okraszone lokalną muzyką – można tak spacerować i rozkoszować się klimatem kolumbijskiej fiesty.

8 odpowiedzi do artykułu “Bogota – pierwsze wrażenia

  1. Kasia

    Super sprawa z tą Waszą wycieczką:) bardzo Wam kibicuję i czekam na kolejne wpisy:)
    Oglądałam niedawno reportaż z Kolumbii, o popularnym tam narkotyku „skopolamina”, poczytajcie o tym i uważajcie na siebie!
    Pozdrawiam:)

  2. Karolina Pierscieniak

    Trzymamy za Was kciuki i myslimy tutaj cieplo o Was.Milo sie czyta i z ogromnym zaciekawieniem kazdy kolejny wpis. Sciskamy Karola, Bartek i Antosia

  3. sztuka

    Fiufiu…niecałe 2 zeta za gram 😉 ciakwych rzeczy juz sie dowiedzieliscie 😛 Nata, poki co, nie pisalas nic jeszcze (chyba..) o włóczkach, i wszelakich innch robótkach recznch, czy rzeczywiście tam jest Raj pod tym wzgledem??

    1. tomek Autor

      Aga, szczerze mówiąc to jeszcze nie widziałam ani jednego sklepu czy stoiska z włóczkami.. ale też jakoś specjalnie się nie rozglądałam. Póki co nie szydełĸuję, bo w Medellin strasznie gorąco, w Bogocie zaczęłam robić czapeczkę dla Aleksa, ale jednak muszę zmienić koncepcję 😉 Post o rękodziele na pewno się kiedyś pojawi 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *