Jak to się mówi święta, święta i po świętach. Można by powiedzieć podróż, podróż i po podróży – uczymy się żyć na nowo, doceniać każdy dzień, cieszyć się z tego, że urodziliśmy się w Polsce i że mamy szczęście żyć – żyć bez wojennych traum, zaminowanych podwórek i lasów, gdzie jeden fałszywy krok może znaczyć wybuch i utratę ręki, nogi oraz traumę na całe życie. Na Kambodżę zostało zrzucone przez niecałe 10 lat prawie 5 milionów bomb! Mamy szczęście, że potrafimy czytać – 65% Kambodżan to według statystyk analfabeci. Że mamy dach nad głową i jedzenie w lodówce – w wiosce Kima położonej niewiele ponad 100 km od stolicy lodówka to ciągle nieznany wynalazek…
3 noce i 3 dni z Kimem, jego rodziną, dziećmi, którym stara się pomagać uzmysłowiły nam, jak wiele mamy i jak błahe są często nasze problemy. Z drugiej strony pokazały jak wiele potrzebuje ten kraj, a szczególnie jego najbiedniejsi mieszkańcy, żeby stanąć na nogi po latach wyzysku i okrucieństwa.
Bim – wolontariusz z Indii, którego poznaliśmy u Kima, po 5 dniach od wyjazdu zdecydował wrócić z powrotem na wioskę, żeby zostać kolejne 30 dni, bo jak napisał nam w mailu nie może pogodzić się z czymś co zobaczył.
My też wiemy, że nie możemy tego tak zostawić – nie chcemy się godzić na to co zobaczyliśmy.
Plan jest prosty – zapytałem Kima co jest najważniejsze dla niego na bieżącą chwilę, dostaliśmy całą listę rzeczy od ryżu, sosu sojowego czy mydła po plastikowe krzesła dla polowej szkoły, w której Kim uczy angielskiego już ponad 100 dzieci. Na liście znalazł się też rower, na którym jego córka będzie mogła dojeżdżać do oddalonej o kilka kilometrów szkoły. Potrzebne są też pieniądze na wybudowanie ostatniego z 3 domów dla najbardziej dotkniętej biedą rodziny (2 domy zostały już wybudowane – trzecia rodzina czeka na pomoc).
Zbliża się też wrzesień – dla dzieci w wiosce miesiąc prawdy, bo bez mundurków nie będą mogły się uczyć w szkole – chcemy ufundować 5 takich mundurków dla najbardziej potrzebujących dzieci.
Ostatnia rzecz – jeżeli uzbieramy wystarczająco dużo pieniędzy to chcielibyśmy pomóc samej rodzinie Kima. Wyremontowanie drzwi do łazienki Kima, mała rzecz, a ułatwi wszystkim korzystanie z łazienki (na tą chwilę wygląda to tak – Kim na wózku czy jego niepełnosprawni synowie muszą załatwiać potrzeby przy otwartych drzwiach, lub prosić kogoś o przestawienie urwanych drzwi).
Pełna lista, która dostaliśmy od Kima:
Classroom: 20 chairs x $5 = $100 5 tables x $35 = $175, 2 whiteboard x $15 = $30, 4 Book shelters x $20 =$ 80, 4 tents (3.5m x 2.5m) x $ 7.5 = $32
Bathroom Door Replace: 1 wood door x $120, 250 bricks x $0.15 = $37, 4 bags of cements x $5 = $20, 2 cubes of sand x $7 = $14, Fixer wage $20 , school uniform – 15 USD per child)
Jak pomóc?
Początkowo chcieliśmy zrobić zbiórkę, przez któryś z dostępnych portali, ale nie mamy doświadczenia w zbieraniu pieniędzy, a dodatkowo portale te pobierają często nawet 5-6% od całej kwoty to zrobimy to najprościej jak się da . Jeżeli chcesz pomóc to prześlij mail do Natalii – nataliadworniak@gmail.com. Natalia podeśle Ci numer konta. Kasę zbieramy do końca sierpnia. Później całość przelewamy 1 września do Kima, który kupi potrzebne rzeczy i podeśle nam informacje i zdjęcia co udało się nam wspólnie zrobić. Całość podsumujemy w ostatnim poście.
Więcej o Kimie możecie przeczytac np. tutaj lub na Couchsurfingu,
Dodatkowo zdjęcia, filmy możecie zobaczyć na jego profilu na facebooku lub nasz poprzedni wpis o Kambodży. Czy to nie jest lipa jakich wiele? Myślę, że nie – na miejscu na własne oczy widzieliśmy jak wygląda sytuacja ludzi z wioski.
Zetknięcie z biedą boli, przeraża czasem na chwilę odbiera mowę. Myślę, że 10, 20, 50 czy 100 złotych nie obciąży naszego budżetu, a dla podopiecznych Kima i jego rodziny może to być naprawdę wiele.
Dziękujemy!