Po tygodniowym pobycie w wielkiej, zatłoczonej, zadymionej, ale też pięknej i ciekawej Bogocie przyszedł czas na kolejne miasto – Medellin. Spakowaliśmy się sprawnie, pan Malpica zawiózł nas na lotnisko, odprawa przeszła bez problemów.
Trzeba przyznać, że wózek bardzo się przydaje – udało nam się przemycić z 4 dodatkowe kilogramy 😉 Dopakowaliśmy je do plecaków podręcznych zaraz po odprawie. Mieliśmy jeszcze dużo czasu do lotu, a Aleks nie miał najmniejszego zamiaru siedzieć w miejscu, musiał eksplorować całe lotnisko. Po pewnym czasie mieliśmy już dość biegania za nim, więc postanowiliśmy go przekupić lizakiem, który dotychczas działał i zajmował naszego syna na około 10 minut – tym razem niestety tylko na 3 ;). Po wejściu na pokład padł z misiem pod pachą. Uff, można było odpocząć i poczytać gazetę linii Viva Colombia – znaleźliśmy tam piękne miejsce, które dodaliśmy do naszej listy miejsc, które trzeba zobaczyć – Baru.
Lot trwał niecałą godzinę. Lotnisko znajduje się w Rio Negro, już na samym początku byliśmy zgodni co do tego, że jest tutaj dużo bardziej zielono niż w Bogocie. Dojechaliśmy do nowego mieszkania, które bardzo nam się spodobało. Jest wszystkiego czego potrzebujemy włącznie z pralką, która po tygodniu podróży była niezbędna.
Medellin – drugie co do wielkości miasto w Kolumbii, jedyne, które posiada metro. Większość ludzi kojarzy je niestety jako miasto Pablo Escobara, stolicę kartelu i biznesu narkotykowego. Kolumbijczycy przeżyli tutaj naprawdę ciężkie chwile (polecam film: Grzechy mojego ojca), ale można spokojnie powiedzieć, że to już przeszłość. Dzisiaj Medellin to prężnie rozwijające się miasto, w 2013 roku wygrało plebiscyt na najbardziej innowacyjne miasto na świecie.
Więcej informacji i wrażeń niedługo, póki co nie zdążyliśmy jeszcze poznać miasta. Byliśmy na spacerze w parku (Aleks był zaczarowany stonogą, która obserwował z 20 minut) w El Poblado – dzielnicy biznesu, gdzie wysokie budynki, wille i luksusowe auta to codzienność oraz niedaleko stadionu, gdzie dzisiaj (w niedzielę) odbywa się mecz. Tomek się pewnie na niego wybierze. Na pierwszy rzut oka miasto wydaje się bardzo przyjazne. Cały rok panuje tutaj ta sama temperatura – według Google około 20 stopni, według nas około 30 w słońcu!
Zasmakowało nam danie z Zipaquiry (Zipaquira), więc sami zrobiliśmy podobne, a w sumie to ja zrobiłam 🙂 Smażone banany i juka – pycha! Nie mogę się doczekać aż wybierzemy się na targ owocowo-warzywny, aby odkryć nowe owoce i warzywa, o których nie mieliśmy pojęcia!
Więcej o Medellin znajdziecie tutaj:
http://magazynkontakt.pl/nowe-miasto-medellin.html
30 stopni w cieniu niezle 🙂 Tu troszke mniej ale za to przyjenie rzesko he he he
Goraco pozdrawiam i czekam na kolejne updaty 🙂
stonoga tez mi sie podoba :D:D a jakie tam inne zwierzeta?? sa jakis podobne, co spotkac mozna w PL?? ..bo ta stonoga tez inna jakby..
hmm, pełno tu ptaków:) ok 1800 gatunków, z czego 150 gatunków kolibrów:) będę obserwować i dam znać co jeszcze ciekawego tu żyje 🙂