tantany

Wientian – stolica komarów

Wientian

W dzień 33-37 stopni. W nocy – 27-28. I komary – wszędzie komary. Jakaś plaga. Wientian mimo, że rozwija się ponoć dość szybko – to nie wygląda jak stolica. Nie czuje się tutaj klimatu wielkiego miasta. Tutaj także wszystko płynie wolno – nie jest to zabiegana metropolia z wielkimi biurowcami. Zatrzymujemy się w hostelu Vientiane Star Hotel i znajdujemy tutaj względny spokój. Internet działa dobrze – pracujemy, gramy w piłkę i jemy przez 5 dni w tej samej indyjskiej restauracji, bo daje ona nam możliwość wyboru różnych dań wegetariańskich – czujemy się jak w domu.

Buddha Park

Oczywiście robimy sobie też krótkie wycieczki. Pierwsza – Buddha Park ok. 30 km od miasta. Jedziemy podmiejskim autobusem, zatrzymujemy się w wiosce, w której oprócz futurystycznego parku z przyznać trzeba dość dziwnymi figurami nie ma nic. Park nasycony posągami pokazuje jak można wykreować trochę sztucznie turystyczną atrakcję – jedną z 3-4 najważniejszych w Wientian. Na 300-400 metrach kwadratowych wstawiamy figury z pogranicza buddyzmu,hinduizmu i można działać. Tutaj się udało – pełen sukces, ale nie ma co narzekać, bo klimat jest fajny – Aleksowi  podobało się najbardziej wejście do wielkiej dyni (symbol piekła,nieba ) i… plac zabaw obok.

Oprócz tego Wientian przypomina nam trochę Nową Hutę. Konstruktywizm, budynki symetryczne, wielkie – może dobrze zaprojektowane, ale trochę przytłaczające. Łuk triumfalny – mały potworek przypominający trochę „wielką” w Rzeszowie czy Jezusa w Świebodzinie – ale jest wizytówką miasta.

COPE Visitor Center

Bardzo ważnym miejscem, które należy odwiedzić podczas pobytu w stolicy jest Laosu jest COPE Visitor Center – miejsce opisujące tragiczne skutki wojny. Między 1964 a 1973 rokiem armia Stanów Zjednoczonych zrzuciła na ten kraj ponad 2 miliony ton różnego rodzaju bomb, dział. Duża cześć z nich nie wybuchła i leży dalej na terenie Laosu, stanowiąc zagrożenie dla mieszkańców wiosek. Bardzo często dzieci biegające po lesie znajdują przedmioty, które przynoszą do domu – jak się potem okazuje niewybuchy. Wiele z nich eksploduje, a niewinni ludzie tracą kończyny, wzrok. Każdego dnia na terenie Laosu ok. 3000 osób szuka pozostałości po wojnie, żeby zapobiec tragedii. Centrum COPE pomaga osobom poszkodowanym wrócić do normalnego życia, funduje protezy, oferuje pomoc psychologów. W centrum można obejrzeć wiele ciekawych filmów dokumentalnych, obejrzeć zdjęcia i przeczytać historie ofiar.

Basen

W Wientian jest też basen – kompleks olimpijski na odkrytym powietrzu. Basen z 6 torami + 3 malutkie dla dzieci. Pływamy, pluskamy się i.. zapominamy o słońcu – kolejne 2 dni chodzimy opaleni na czerwono.

Po 6 spokojnych dniach pakujemy się i jedziemy w poniedziałek do Tajlandii skąd będziemy przemieszczać się na południe w kierunku podobno rajskich, tajskich wysp.

PS. Po przekroczeniu granicy (granicy absurdu bym powiedział, bo po obu stronach musimy wypełnić dokumenty, których nikt nie sprawdza – przez przypadek dałem Pani celniczce paszport Aleksa i kartkę wjazdową Natalii – nikt nie zauważył). Jesteśmy teraz w tajskim mieście Nong Khai – tutaj dopiero atakują nas komary – istna plaga. Małe i duże – chcą nas zjeść żywcem, ale nie damy się.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *